w Piemoncie
Szynk uczepiony zbocza
deszcz ustał i
nad ziemią unoszą się opary
przez które blednie światło za oknami
Przez zasłonę w drzwiach widzę
grupę starzejących się mężczyzn w kapeluszach –
telewizorowi przysługuje tutaj krzesło
ale ich nie obchodzi, co migocze na ekranie
Za kontuarem akcent Tosi
drapiący senność gości –
jeden podnosi kieliszek i woła: Krew jeszcze płynie
mgły w oczach Tosi nie widzą
Biało-niebiesko-czerwona chorągiewka
wetknięta w doniczkę
obok oprawione wspomnienie
i butelki piemonckiego wina
Ale ja zamiast wina chcę pić wódkę –
żeby się ululać
a Tosia mówi: Rosja zaczyna się tutaj
Tłumaczenie: Ryszard Wojnakowski