WYDAWCA: STOWARZYSZENIE WILLA DECJUSZA & INSTYTUT KULTURY WILLA DECJUSZA
AAA
PL DE UA
Dla mnie nie istnieje jedna „literatura szwajcarska”, istnieją natomiast nurty i kierunki jakiejś możliwej literatury szwajcarskiej



Natalka Śniadanko: Tematem Pańskiej prezentacji literackiej podczas Forum Wydawców we Lwowie były „małe literatury”. Co Pan rozumie przez to pojęcie?  

Arno Camenisch: Dla mnie „małe literatury” to literatury  pisane językiem, którym nie posługuje się duża grupa osób. Ale to wcale nie oznacza, że te literatury są małe pod względem wielkości, mogą być one tak samo bogate i wielkie jak literatury pisane „wielkim” językiem. Dlatego bardziej niż „małe literatury” odpowiada mi pojęcie „literatury pisane językami mniejszości narodowych”.

Literatura szwajcarska należy do „małych literatur”?

Oczywiście, że nie należy, ponieważ jest wszechstronna i tworzona w wielu językach. Ale o jako takiej literaturze szwajcarskiej  się nie mówi, ponieważ, wydaje mi się, że to pojęcie nie istnieje. 

Jak więc nazwać literaturę tworzoną w Szwajcarii?

Powiedziałbym, że literatura szwajcarska to ta, która tworzona jest przez pisarzy żyjących w Szwajcarii i Szwajcarów. Dla mnie nie istnieje jedna „literatura szwajcarska”, istnieją natomiast nurty i kierunki  jakiejś możliwej „literatury szwajcarskiej”. 

Czym jest dla Pana wielojęzyczność literatury szwajcarskiej – problemem czy wręcz przeciwnie szansą?
 
Uważam wielojęzyczność Szwajcarii za przewagę, za czynnik wzbogacający tę literaturę. Natomiast problem pojawia się wtedy, gdy literatury pisane różnymi językami starają się trafić do  środowisk literackich krajów, w których w  danym języku  mówi się i pisze. I takie uznanie w przestrzeni niemiecko-, francusko-, i włoskojęzycznej jest celem każdego pisarza szwajcarskiego piszącego języku danego kraju. To jest normalne i tak powinno być. Oczywiście, książki nie powinny być ograniczane tylko ramami językowymi (która czasami są bardzo wąskie). Różnorodność zawsze wzbogaca, daje przewagę. Dla mnie różnorodność to także wielogłosowość, która pcha literaturę i pozwala się jej rozwijać. 

Pisze Pan w języku niemieckim i  romansz*. Jak dokonujesz wyboru języka – które teksty piszesz po niemiecku, a do których potrzebny jest sursilwański dialekt? 

Dobór języka jest intuicyjny. Wychowałem się w środowisku dwujęzycznym, piszę w dwóch językach – niemieckim i romansz, ponieważ oba te języki są dla mnie ojczyste. Oczywiście – zanim zacznę pisać pojawia się problem doboru języka. Istnieją teksty, które mógłbym napisać tylko po niemiecku, ale również są teksty, które mogą istnieć tylko w romansz. Ale czasami jest tak, że piszę tekst na przykład w retoromańskim, a to wcale nie wyklucza, że nie mógłbym napisać tego tekstu w innym języku. Każdy język ma swoje osobliwości, w inny sposób jest delikatny, a to wymaga specjalnego podejścia. 

Czy mógłby Pan opowiedzieć o funkcjonowaniu wielojęzyczności  w Szwajcarii. Dla ukraińskich czytelników to zupełna egzotyka. 

W Szwajcarii jest takie miasto jak Biel, w którym mieszkam od wielu lat – to miasto politycznie jest dwujęzyczne. Tu rozmawiamy i piszemy po niemiecku oraz po francusku, ponieważ  miasto znajduje się na samej granicy, dzielącej francusko- i niemieckojęzyczną Szwajcarię. Dla mnie osobiście istnienie dwujęzycznej przestrzeni jest bardzo komfortowe. Dwa języki są w pełni obecne w  codziennym życiu. Wyobraźmy sobie, że idę na pocztę, wtedy zadaję sobie pytanie, w jakim języku będę się porozumiewał z pracownicą poczty – po niemiecku czy po francusku. Wielojęzyczność i współistnienie wielu języków skłaniają nie tylko do wymiany językowej, a także do wymiany światopoglądowej, co prowadzi do większego zrozumienia drugiego człowieka, zrozumienia, które, jak dla mnie, jest podstawą tolerancji. Dla mnie osobiście wielojęzyczność Szwajcarii – to bardzo duża przewaga tego kraju nad innymi, w których ludzie porozumiewają się tylko jednym językiem. Ta wielojęzyczność skłania mnie do myślenia w różnych językach, co bardzo sprzyja tworzeniu tekstów literackich, w których najważniejsze jest, jak powiedzieć, jak sformułować to czy inne zdanie. 

Które języki musi znać mieszkaniec Szwajcarii, a których z kolei używa się regionalnie?

W Szwajcarii są cztery języki państwowe – niemiecki, francuski, włoski i retoromański (skala i region użycia, odpowiada właśnie temu porządkowi). Prócz tego jest jeszcze tak zwany szwajcarski niemiecki – dialekt mówiony. Szwajcarski niemiecki istnieje w wielu wariantach – praktycznie każdy region ma swój wariant tego dialektu. Wielu Szwajcarów rozmawia w większości tych języków, ponieważ tak bliskie współistnienie języków na tak małym terytorium skłania do tego, by się ich nauczyć.  Oczywiście nie jest to obowiązkowe. Osobiście bardzo podoba mi się ta językowa różnorodność i mnogość dialektów. 
 
Jak porozumiewają się między sobą pisarze, co wpływa na porozumienie między nimi – język, w którym tworzą czy jest to „porozumienie ponad językami”? Czy jest tak, że na przykład, niemieckojęzyczni autorzy lepiej dogadują się z francuskojęzycznymi niż między sobą?
 
Na to pytanie ciężko jest odpowiedzieć jednoznacznie. Ostatnimi laty w Szwajcarii robiono bardzo wiele, by między różnymi regionami językowymi istniała intensywna wymiana kulturalna. Gdy książki są tłumaczone z jednego języka na drugi, to automatycznie odbywa się kontakt i wymiana pomiędzy tymi językami.
 
Jaki jest Pana stosunek do literatury niemieckiej – jest Pan automatycznie uważany za pisarza niemieckiego czy musi Pan zdobywać uznanie w Niemczech?

Szwajcarska literatura nie powinna ukrywać się przed niemiecką czy austriacką. W tym sensie, że literatura szwajcarska może sobie pozwolić na to by występować pewnie i spokojnie. Choć nie można nie zgodzić się z faktem, że szwajcarskiemu autorowi bardzo ciężko jest zaistnieć na niemieckim rynku książkowym. 

Jak wygląda literatura pisana romanszem – to  duża część literackiego rynku Szwajcarii, czy tylko egzotyczna ciekawostka? Ilu pisarzy tworzy w retoromańskim? Jak znajdują wydawców? I kto czyta ich książki?

Licząc, że w języku retoromańskim w Szwajcarii mówi niewiele ponad 50 000 mieszkańców, nietrudno uświadomić sobie, że literaturze pisanej w tych językach jest ciężko - jeśli ta literatura nie przezwycięży barier językowych, nie będzie tłumaczona. Egzotyczny element, bez wątpienia jest tu obecny, nawet dla Szwajcarów, bo niewielu z nich posługuje się tym językiem na co dzień. Ale używanie tego języka – to wyjątkowa szansa dla literatury, ponieważ retoromański jest bogaty w różnorodne intonacje i ma wyjątkowy rytm. Ale jeśli ten język nie ma kontaktu z innymi, pozostaje tym „maleńkim”.

Retoromański funkcjonuje jako dialekt czy jako samodzielny język?

To pełnowartościowy, samodzielny język, bliski łacinie, jest językiem pisanym. W tych regionach, w których jest używany, uczą go w szkołach. 

Pańskie teksty są tłumaczone – z niemieckiego czy retoromańskiego? 

W większości, a raczej wszystko z niemieckiego, ponieważ nie ma tłumaczy literatury z języka retoromańskiego. W najlepszym wypadku jest tak, że tłumacze współpracują ze mną, omawiamy specyfikę retoromańskiego w tekście, który jest przekładany.

Jest Pan znany także jako performer swoich tekstów. Czy uważa Pan, że performance to tendencja, środek, do którego uciekają się poeci, by zachęcić publiczność do swoich tekstów, a może performance przekształca się w samodzielny gatunek artystyczny, jak to już stało się w sztukach wizualnych?

Moje teksty rodzą się przez słuch. Dźwięk, rytm, tworzenie wyjątkowej audio architektury, odcienie dźwięków w tekście są dla mnie szalenie ważne. Dlatego wszystkie moje teksty przeznaczone są zarówno do tego, by czytać je w samotności, po cichu, a także by czytać je na głos. Kiedy poeta nadaje swojemu wierszowi głos, ten tekst się zmienia, staje się zupełnie innym tekstem, niż ten, który czytany jest w samotności. Dla mnie czytanie tekstów na głos, performance to bardzo ważna część twórczości, bardzo lubię to robić. To daje możliwość dialogu z publicznością. A moment, kiedy ty ze swoimi tekstami wychodzisz na scenę, na zewnątrz, ten moment przerywa samotność, w której żyje pisarz, kiedy tworzy.

[tłumaczenie: Urszula Pieczek]
Do góry
Drukuj
Mail

Śniadanko Natalka [autor]

Natalka Śniadanko (1973, Ukraina) – pisarka, dziennikarka, tłumaczka z polskiego, niemieckiego i rosyjskiego (m.in. Miłosza, Herberta, Jelinek, Herty Müller i Grassa) oraz krytyczka literacka. Absolwentka Państwowego Uniwersytetu im. Iwana Franki we Lwowie. Publikuje zarówno w ukraińskiej, jak i zagranicznej prasie (m.in. „Dzerkało tyżnia”, „Gazeta Wyborcza”, „Süddeutsche Zeitung”. Autorka książek prozatorskich m.in.: „Lubczyk na poddaszu” (2009), „Herbarium kochanków” (2011), „Frau Müller nie ma zamiaru płacić więcej” (2013). Jej utwory były tłumaczone na język polski, niemiecki, rosyjski, francuski, angielski. Stypendystka m. in. programu Homines Urbani w 2006 roku, Gaude Polonia w 2003 i 2012, Berlińskiej Akademii Sztuki (2007), Kulturkontakt Austria (2014). Laureatka Nagrody im. J. Conrada Instytutu Polskiego w Kijowie (2011).