Głowę wszak zna każdy. Ale to szyję trzeba zobaczyć przynajmniej raz w życiu. Cienka, dość długa, gładka jak z brązu, niezbyt ruchliwa, o delikatnych ścięgnach, obydwa ścięgna obok mostka. Ów mostek i obojczyki (uwagi o nagiej klatce piersiowej).
Paul Klee
[sznur 1]
Ten, któremu trzeba zawiązać sznurówki, narzeka. Musi, ponieważ klęczący przed nim nie wyczuwa tak, jak we własnych butach, kąta, pod którym je naciąga. Jeśli klęczący chciałby napiąć sznurowadła w kierunku, w którym wystają z dziurek, to musiałby, uważając na kostki stojącego, odwieść je od swojego ciała – co właściwie równa się popchnięciu. Dlatego potrzebujący pod wpływem samego patrzenia mówi:
– Mocniej.
Wtedy prawie zawsze ten, który pomaga, wstydzi się i poddaje. Nigdy jednak stojący nie może zgiąć się tak, by klęczącemu odgarnąć kosmyk włosów za ucho.
[sznur 2]
W łazience pozostała nitka do kłębka:
pacholę,
zarys jasnej głowy.
Pod spodem biała fliza,
Nic innego niż skostniałe skojarzenia kulturalnych ciotek.
[sznur 3]
Linie wysokiego napięcia biegną poza głową.
Niekiedy jadąc, można im się dobrze przyjrzeć, wtedy ma się wrażenie, jakby płynęły, śpiewając.
I nawet nie trzeba się martwić o stan nerwów.
[sznur 4]
Niemal zawsze przynajmniej jedna osoba słuchając gry na skrzypcach, drży z obawy o dźwięk. Wierzy bez mała, że muzyk balansuje nie na strunie, lecz na linie, z której w każdej chwili może runąć. Tak chybotliwy i wysoki często bywa ów dźwięk. Dopiero, kiedy słuchacz nabiera pewności, że muzyk nie straci równowagi, zatraca się. To właśnie czyni ten akt tak niebezpiecznym.
[sznur 5]
To tylko suszarka na bieliznę rzuca na wannę cień. To, co jak pięciolinia kładzie się na dnie; na niej wiszą czarne skarpetki. Łazienka nie jest miejscem na przewody wysokiego napięcia. A jednak rozlega się śpiew.
Nie warto zaprzątać sobie głowy partyturami.
[sznur 6]
Gdyby wpatrując się w obraz zamknięty w ramach
i nie zastygając w nich,
miało się
zakładkę ze wstążki
do zaznaczenia miejsca, gdzie się jest,
siedząc, czuwając,
a nawet poszukując.
[sznur 7]
Nie można by już spać.
A co dopiero mówić zwięźle czy wiąz ać kokardy.
[sznur 8]
Ktoś, kto zaplątał się w pajęczynę, rzadko od razu komentuje swoją sytuację.
Raczej przypomina mima, który za pomocą zamaszystych, trafiających w próżnię gestów próbuje odgarnąć sobie z twarzy nitki pajęczyny. Ale one się lepią, zresztą często to tylko rojenia. Niekiedy ktoś taki zagryza wargi z odrazą. Rzadko mu z tym dobrze. Nie może ujrzeć ani nici, ani pająka. I wciąż się lęka, że pająk pospiesznie wślizgnął mu się za kołnierz i już do końca życia tam się rozpanoszy.
Przekład: Elżbieta Jeleń