Jan Grzegorczyk, pisarz kojarzony przede wszystkim z trylogią o księdzu Groserze (Adieu - 2003, Trufle - 2004, Cudze pole - 2007), tym razem proponuje czytelnikom powieść o niezwykłej fabule. Oto mamy do czynienia z bohaterem (Stanisław Madej), który nagle, w wieku prawie pięćdziesięciu lat, postanawia zmienić swoje dotychczasowe życie. Do tej pory całą swoją energię koncentrował na pracy w wydawnictwie: redagował i tłumaczył cudze książki. Egzystencję miał dość monotonną, w literaturze to dość rzadki przypadek, ale w rzeczywistości niemal standardowy – ot, proza życia. Jest mężczyzną samotnym. Po śmierci matki postanawia sprzedać mieszkanie w Poznaniu i zakupuje podupadłą posesję w małej miejscowości gdzieś w Puszczy Noteckiej. Wszystko pięknie…, mężczyźni w pewnym wieku (niekoniecznie jest to „pięćdziesiątka”), odczuwają potrzebę takiej zdecydowanej zmiany, czasami nawet na nią się decydują. Kiedy po dokonaniu inwestycji w nową nieruchomość wybiera się na oględziny okolicy, w lesie - pośród uspokajającej zieleni i relaksacyjnych treli ptaków - natrafia na wisielca. Od tego momentu fabuła toczy się niezwykłym torem. Wszystko, co dzieje się w życiu Madeja, w jakiś sposób wiąże się z denatem i tajemnicą jego śmierci. Poznaje bardzo ciekawe i nietuzinkowe osobowości miejscowych mieszkańców: ksiądz Melchior Górski, emerytowany prokurator Alojzy Mizera, nauczycielka historii Eleonora Szacowna. Ciekawie zaczynają wyglądać jego relacje z kobietami. Najpierw zakochuje się we wdowie po tragicznie zmarłym - Krystynie, co nawet przeradza się w krótki romans, potem odnajduje bardziej perspektywiczne uczucie w osobie atrakcyjnej koleżanki z pracy. Przy okazji dowiadujemy się sporo o nim samym. Jest niespełnionym pisarzem, który zaliczył nieudany debiut literacki; niczym wyrzut sumienia tkwi w jego świadomości druzgocąca recenzja jaką otrzymał od rozdrażnionego czytelnika w prywatnym liście. Cierpi na częstomocz, wstydliwą dolegliwość, która znacząco utrudnia mu relacje z kobietami. Główny bohater traci kontrolę nad swoim życiem, poddaje się impulsom i emocjom związanym z próbą wyjaśnienia tajemniczej śmierci. Czytelnik, tak jak w klasycznym kryminale, odnosi wrażenie, że niemal wszystkie drugoplanowe postacie w jakiś sposób wiążą się z tą całą historią. Same tajemnice, same pytania i w zasadzie brak jakichkolwiek jednoznacznych odpowiedzi.
Mocną strona książki jest intrygująca i zagadkowa historia oraz płynna narracja. Ponadto, co jest znamienne dla książek Grzegorczyka, fantastyczne dialogi dynamizujące fabułę i okraszone sporą dozą humoru. Wreszcie pogłębiona refleksja, refleksja nad sensem ludzkiej egzystencji – zawsze jest pora, aby w chaszczach codzienności podjąć próbę zdefiniowania siebie na nowo. Rozczarowujące jest to, że książka nie kończy się rozwikłaniem kryminalnej zagadki, być może autor zaplanował kontynuację zaprezentowanej w Chaszczach historii…