***
nuda
nuda
i raz jeszcze nuda
teraz wiem co zabiera wszystkich dwudziestosiedmiolatków
nuda jaka przychodzi po znużeniu
nuda jak narkotyk
nuda po miesiącach szału
nudne spotkania nudne rozmowy
można spróbować jeszcze tak: - wierzysz w boga?
a można i tak – wierzysz bogu?
wierzysz że coś jeszcze się zdarzy?
ja na przykład już nie
grzebień kochana grzebień
ostatnie moje żywe wspomnienie z tamtych czasów
i powroty do domu
i winna latorośl i spokój i mdłe znużenie
nasz wspólny dom
kiedyś znałem znaczenie tych słów
teraz tylko popiół na stole
ta prywatna wiadomość nie dotrze do ciebie
przeczytają ją inni
przekażą ci
znów będziesz płakać
znów nic nie będzie jak i nie było nigdy nic
prócz twojej ręki trzymającej moją
i tych kilku ziarenek czarciego ziela
długość dźwięku samotności
jesienne dzieci pachną łodygami kukurydzy dymem palonych łodyg i kasztanami.
opalone i chude, zmęczone prosto z podróży,
w zakurzonych butach, z okruchami tytoniu i chleba w kieszeniach,
z orzechami w garściach,
stoją w zachodzącym słońcu, które ozłaca drzewa
i wpatrują się gdzieś w horyzont.
spójrz na ich spokojne twarze, wyważone ruchy
spójrz ile światła w ich oczach,
usłysz, jaką ciszą przepełnione ich płuca,
każde z nich słyszy swój dźwięk samotności
elegijne, miękkie półtony,
które zmuszają by wreszcie się zatrzymać i odetchnąć.
pamiętają zapachy wszystkich mieszkań, w których przyszło im mieszkać,
wiedzą, że pierwsze z czym trzeba się oswoić to zapachy,
potrafią rozróżniać najdelikatniejsze podmuchy powietrza,
przestrzeni, potok wiatru
teraz i ja stoję z nimi, oświetlony stroboskopem lata,
opromieniony radiacją jesieni,
wdychać będę zamraczająco-cierpkie opary eteru,
palić suche liście,
będę się starać opóźnić śmierć,
próbować jak najszybciej ją przybliżyć.
[tłumaczenie: Iwona Boruszkowska]