WYDAWCA: STOWARZYSZENIE WILLA DECJUSZA & INSTYTUT KULTURY WILLA DECJUSZA
AAA
PL DE UA
Wilczy bilet Grzegorza Gniadego




W oświęcimskim Międzynarodowym Domu Spotkań Młodzieży, instytucji niezwykle zasłużonej dla dialogu polsko-niemieckiego, z Grzegorzem J. Gniadym – oświęcimianinem, wyjątkową osobą i wyjątkowym artystą, który w dzisiejszych czasach nie boi się przyznać do bycia romantykiem, rozmawiał Tomasz Kobylański.


Tomasz Kobylański: Grzegorzu, co zainspirowało Cię do pisania wierszy? Zadebiutowałeś jako poeta w wieku ponad trzydziestu lat. Czy właśnie wtedy obudziła się w Tobie wena twórcza?


Grzegorz Gniady: Szczerze powiedziawszy, to sam nie wiem, co zainspirowało mnie do pisania wierszy. W 2004 roku dowiedziałem się, że w Brzeszczach koło Oświęcimia istnieje grupa lokalnych twórców „Pióromani”. Pojechałem tam, a później zacząłem brać udział w corocznym ogólnopolskim konkursie „Ćwiczenia z wyobraźni”, który jest oceniany przez bardo znanego krytyka literackiego z Polskiego Radia Katowice – Macieja Szczawińskiego. Było to jednak stowarzyszenie lokalne, które nie dawało mi możliwości zaistnienia w szerszym gronie. Jednakże wszystko zależy od przypadku: w 2008 roku w Oświęcimskim Centrum Kultury miała wykład znana krakowska poetka i teoretyk malarstwa Maria Kantor, pokazałem jej swoje wiersze i w marcu 2009 roku otrzymałem od niej zaproszenie na przyjazd do Krakowa. Byłem tym bardzo zaskoczony.

T.K.: W jakim celu miałeś przyjechać do Krakowa?

G.G.: W klubie Związku Literatów Polskich miało miejsce spotkanie literackie, na którym zostałem przyjęty do Koła Młodych Krakowskiego Oddziału ZLP. Można powiedzieć, że od tego czasu rozpoczęła się moja prawdziwa kariera twórcy: czterokrotnie brałem udział w Krakowskiej Nocy Poetów i raz w Międzynarodowej Galicyjskiej Jesieni Poetyckiej w 2010 roku.

T.K.: Jednak za swój największy sukces uznajesz wydanie tomiku wierszy Wilczy bilet, który ukazał się na początku tego roku.

G.G.: To prawda, wydanie mojego tomiku poezji uznaję za swój największy dotychczasowy sukces. Prezes ZLP w Krakowie Magdalena Węgrzynowicz-Plichta, powiedziała mi, że należałoby pomyśleć nad wydaniem tomiku moich wierszy. Nie wiedziałem jednak jak znaleźć na to fundusze  Po raz kolejny zadecydował przypadek: jednym ze sponsorów została kobieta ze Szwajcarii, którą poznałem zaledwie 2 tygodnie wcześniej na Facebooku. Gdy dowiedziała się, że chcę wydać tomik swojej poezji napisała do mnie: „Grzegorzu, będziesz miał swój tomik”. Początkowo w to nie wierzyłem, ale wieczorem tego samego dnia otrzymałem wiadomość ze ZLP w Krakowie, że pewna pani ze Szwajcarii przysłała kwotę, wystarczającą na wydanie tomiku. Ta osoba jest niezwykle skromna i nie chciała być wymieniona z nazwiska jako jeden ze sponsorów mojego tomiku.

T.K.: A pozostali sponsorzy?

G.G.: Drugim sponsorem okazał się być niemiecki literat i poeta Pan Christoph Heubner – współzałożyciel Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu. Dzięki tym wspaniałym darczyńcom mogłem wydać tomik wierszy w nakładzie 500 egzemplarzy.

T.K.: Twoje wiersze są często niezwykle zaangażowane w problemy historyczne oraz bolączki współczesnego świata. Tym samym Twoja twórczość doskonale wpisuje się w działalność oświęcimskiego MDSM, utworzonego jako polsko-niemiecka instytucja działająca dla pojednania polsko-niemieckiego.


G.G.: Masz rację. Sam zwykłem mówić, że uprawiam poezję egzystencjalną, często zaangażowaną - np. w obronę praw człowieka. Tworzę w ten sposób, mimo że wiele osób twierdzi, iż dzisiejsza poezja nie znosi wierszy z wszczepionym wektorem wartości, zaangażowania po pewnej stronie. Moja poezja meandruje po epokach i cywilizacjach, wydzierając dosyć brutalnie ważne sprawy. Jest to poezja męska, twarda, surowa. Jeżeli chodzi o styl i formę to moje wiersze napisane są bardzo prostym językiem, choć równocześnie poruszają trudne tematy i opowiadają o postaciach i wydarzeniach, które są bardzo mało znane w Polsce. Są krótkie, nie piszę pod wpływem weny twórczej, tylko dokładnie analizuję każde wydarzenie, zanim przeleję je na papier. Jeden z krakowskich poetów powiedział mi: „Problemy polityczne i socjologiczne potrafiłeś ująć poetycko”.

Wracając do samego MDSM w Oświęcimiu -  jest to instytucja, dająca możliwość spotkań grupom młodzieży z Polski i Niemiec, dla których organizowane są liczne projekty edukacyjne i seminaria. Oświęcimski Dom Spotkań organizuje także liczne wydarzenia kulturalne: m.in. Krakowski Salon Poezji z udziałem wybitnych aktorów. MDSM jest także polem do nawiązania kontaktów pomiędzy polskimi i niemieckimi poetami – jak pokazuje historia moja historia znajomości z Christopherem Huebnerem. We wrześniu 2012 roku brałem udział w Krakowskiej Nocy Poezji, która odbyła się w oświęcimskim MDSM razem z niemieckimi poetami: Christophem Heubnerem, Dieterem Kalką oraz oświęcimianinem Markiem Wojdyłą – laureatem Nagrody Kościelskich w 1994 roku.

T.K.: W swojej twórczości często odnosisz się do orientalnych kultur i wydarzeń związanych z ich historią. Skąd Twoje zainteresowanie właśnie cywilizacjami Orientu?

G.G.: Są to cywilizacje mistyczne, niejako z podwójnym dnem. Zagłębiając się w nie, można odpowiedzieć na wiele pytań nurtujących człowieka. Cywilizacja zachodnia jest bardzo racjonalna, oparta na ciągłym rozwoju i rywalizacji, cały czas pędzi naprzód. Inaczej z cywilizacją Orientu, która bazuje na rozwoju kolistym – rozwija się, ale jednocześnie łączy stare z nowym, szanując przy tym tradycję.

Dajmy jako przykład mój wiersz Grób Mumtaz Mahal - jego motywem jest grobowiec Tadź Mahal – symbol świetności i upadku dynastii Wielkich Mogołów w Indiach. W wierszu tym przedstawiona jest płytkość ludzkiej egzystencji, przemijanie i ulotność życia. Z kolei inny wiersz Czarny piątek jest wierszem zaangażowanym, odnoszącym się do konkretnego wydarzenia historycznego. Jest on dedykowany irańskim studentom zmasakrowanym przez wojska szachinszacha Mohammeda Reza-Pahlawiego 8 IV 1978 r. na teherańskim placu Rezayeh. Chciałem przedstawić w tym wierszu martyrologiczną naturę irańskiego szyizmu, a także tragizm tych młodych ludzi, którzy zginęli w walce z tyranią. Wiersz jest wstrząsający, ale zakończenie ma optymistyczne, ponieważ końcowa fraza brzmi: „Koniec zamienia się w początek”. Minęły cztery miesiące od masakry i cesarstwo upadło.

T.K.: Powiedziałeś mi kiedyś, że w Twoich wierszach nie ma przegadania, nie ma pisania o rzeczach trywialnych, jednakże napisałeś jeden wiersz, który nie odnosi się on do wydarzeń historycznych, ani problemów współczesnego świata. Jego tytuł brzmi Życie.

G.G.: Tak, to prawda. W znacznej mierze odszedłem od pisania wierszy osobistych, których pisałem sporo na początku mojej przygody z pisaniem wierszy, a które wedle krytyki były zbyt emocjonalne. Mimo to jest jeden taki, który powstał w czerwcu 2009 roku. Jest to właśnie wiersz Życie, który jest dedykowany Dorocie Kołodziej „Doris” - mojej muzie, która jest teraz aktorką w teatrze Włodzimierza Staniewskiego w Gardzienicach koło Lublina. Poznałem ją na Salonie Poezji w oświęcimskim MDSM-ie w kwietniu 2006 roku. To było jak olśnienie, a coś takiego zdarza się tylko raz w życiu i to nie każdemu. Jej zdjęcie noszę zawsze na piersi i właśnie „Doris” zadedykowałem swój tomik Wilczy bilet.

T.K.: Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.

G.G.: Również dziękuję.


Do góry
Drukuj
Mail