Narratorka:
Śniłaś mi się niedawno.
Duch:
Czy tak jak zwykle?
Narratorka:
Nie. Sen był ładny.
Duch:
Więc może nie jest dla nas za późno?
Narratorka:
Wessały mnie twe dekoracje. Zniknęły dawne prawdziwe racje.
Czemu w nas tyle, mamo, niechęci? Nawet w języku...
Tylko rym nęci... Ja już nie umiem być spontaniczna.
Duch:
Ale spróbujmy. Daję ci słowo, teraz zachowam się honorowo.
Narratorka:
???
Duch:
Będę ci grzecznie odpowiadała. No i nie będę nigdzie znikała.
Narratorka:
Patrz, znowu rymy. I częstochowskie.
Duch:
Zamyśla się i próbuje całkiem serio.
Słuchaj, wyszłam za niego, bo go kochałam. To się tak szybko potoczyło. Potem ten wypadek.
Narratorka:
Czułaś się jak połamane nikomu niepotrzebne krzesło…Tak mówiła babcia K.
Duch:
Milczy zaciekawiony.
Narratorka:
Mówiła, że kiedy zdarzył się ten straszny wypadek, on sobie włosy z głowy rwał. Że ukląkł przed tobą i przysiągł, że cię nigdy nie zostawi.
Duch:
Milczy i minę ma nieodgadnioną.
Narratorka:
Czy to była twoja cena?
Duch:
Patrząc w jeden punkt:
Wciąż go kochałam. Czas leciał. Rodziły się dzieci. Potem się już nie myśli, czy się kocha, czy nie. Życie się to czy. Trzeba zarabiać. Obrabiać pole. Budowa. Awantura. Popłaczesz. Wybaczasz. Poniedziałek. Przychodzą robotnicy. Patrzysz, jak idą w górę mury. Czekasz, kiedy dach, krokwie, płatwie i dachówki. Mijają pory roku. Dzieci rosną. Na szczęście dobrze się uczą, nie ma z nimi problemów. Potem Jacek idzie do technikum. Martwię się, jak da radę i kto o niego zadba w tym internacie. W nowym domu zakładają wodę i centralne. Będzie bieżąca woda, łazienka. Marzy się. A on znowu nie wrócił na noc. Był u Florki. Wiem to na pewno. Ból w skroniach. Myśli niespokojne. Mijają, kiedy napiję się wina.
Narratorka:
Zdecydowanie przerywa
Znam to wszystko!
Duch:
Zmienia wyraz twarzy i ton.
A o ciebie… byłam zazdrosna.
Narratorka:
Słucham?
Duch:
Tak, jak wszystkie matki.
Narratorka:
O co, na Boga?
Duch:
O różne rzeczy. Nie wiem, czy umiem ci wytłumaczyć. Między matką a córką są takie sprawy... Podziw i zazdrość. Rywalizacja…
Narratorka:
Słucha zaciekawiona.
Duch:
W ogóle między kobietami jest dużo złośliwych rzeczy. Wystarczy, że inaczej ścielisz łóżko albo nie płuczesz talerzy po obu stronach. Albo jakieś inne rzeczy robisz inaczej. Odstajesz. Kobiety tego nie lubią.
Narratorka:
O, to okrutne!
Duch:
Nie kpij. Chciałam poważnie.
Narratorka:
Nie o to mi chodzi. Ja byłam dzieckiem. Trzeba mnie było kochać. To wszystko.
Duch:
No i kochałam... Tak jak umiałam.
Narratorka:
Kiepsko ci poszło.
Duch:
Nigdy nie czułam z tobą wspólnoty.
Narratorka:
Że co?
Duch:
Byłaś też taka… aseksualna.
Narratorka:
Pardon?
Duch:
Ej, nie udawaj, że nie rozumiesz.
Narratorka:
Przestań, mamo. To nie jest temat do tej sztuki.
Duch:
Do tej. Właśnie do tej. Czego się boisz? Nie jesteś mała. Dla mnie to było ogromnie ważne. Namiętność. Szały i uniesienia.
Narratorka:
To wszystko miałaś?
Duch:
Pewnie. Kłopot był wtedy, kiedy nie miałam.
Narratorka:
O tym myślałaś w wiecznych dumaniach? Nie! No, nie wierzę!
Duch:
Że co? Że to wstydliwe? A gdyby nawet? To się dość trudno, wiesz, kontroluje...
Dziwnie przygląda się narratorce.
Jesteś kobietą. Nie chowaj tego.
Narratorka:
Naprawdę, mamo, daruj już sobie.
Duch:
Co mam darować? Ty zasługujesz. Hm, moja duszko? Szepnij na uszko, czy w końcu siebie już akceptujesz.
Narratorka:
Kurczę, o mamo, z ciebie aktorka!
Duch:
Aktorka Florka.
Żarty i rymy nic tu nie szkodzą. A nawet trochę rzeczy łagodzą.
Narratorka:
Patrząc w bok:
Kochałam strasznie.
Duch:
Kogóż to?
Narratorka:
Ciebie.
Duch:
Ty oszalałaś!
Narratorka:
Tak też myślałam… nie zrozumiałaś.
I co wytrzeszczasz te oczy piwne!
Duch:
Dziwne, doprawdy. Nawet przedziwne.
Narratorka:
Dajmy już spokój! Już cię nie proszę, że byś została. Twoja brzydula wreszcie zmądrzała.
Duch:
Patrzy prowokująco.
Narratorka:
Będziesz tak patrzeć do końca świata?! Idź że do kata!
(Do widza: lecz ona stoi. Mocno wpatrzona. Zmienia się raptem. Ona? Nie ona?)
Wychodzę. Zostawiam Panią. Jestem zmęczona.
Fragment książki opublikowaliśmy dzięki uprzejmości wydawnictwa Nisza. Kolaże autorstwa Bogusława Bachorczyka publikujemy za zgodą autora.