WYDAWCA: STOWARZYSZENIE WILLA DECJUSZA & INSTYTUT KULTURY WILLA DECJUSZA
AAA
PL DE UA
Jak nie minąć tych, którzy nas miłują?

Chociaż nowa powieść Chrysti Wenhryniuk nosi tytuł „Chutor Ameryka”, wcale nie opowiada o innym kontynencie czy też o zamorskiej krainie.  W utworze mowa o wielkiej rodzinie ludzi różnych narodowości i wyznań, którzy żyją w ukraińskim chutorze o niecodziennej nazwie. Chutor ten daleką Amerykę przypomina tylko tym, że jego mieszkańcy mają minimalny kontakt ze światem zewnętrznym (najbliższą wsią, miastem), żyją według własnych praw i bronią swojego chutoru od zbędnej ingerencji.

Najbardziej interesujące jest to, że chutor Ameryka nie jest fikcyjny, taka osada rzeczywiście istnieje na Bukowinie, niedaleko Czerniowiec. A wieś Stara Żadowa, z której odłączyli się mieszkańcy Ameryki i o której wspomina pisarka w utworze, również jest rzeczywista. Obecnie w chutorze pozostało bardzo niewiele osób, a jego rdzenne mieszkanki, stare babcie, zajmują się uprawą roślin, hodowaniem krów, smucą się przez to, że chutor się wyludnia i radują się z powodu odwiedzin dzieci, wnuków i prawnuków. Spostrzegawczy czytelnicy utworów Chrysti Wenhryniuk mogą zauważyć nie jedną paralelę między prawdziwą historia chutoru Ameryka a historią Ameryki z powieści.

Zdaje się, że Chrystia Wenhryniuk proponuje w powieści specjalną drogę dla Ameryki – drogę ratunku od wymierania i zapomnienia, więc w chutorze (w rzeczywistości też) „w każdym roku pozostaje coraz mniej osób, młodzi wyjeżdżają do miast i wsi, gdzie jest chociaż cerkiew i targ, a chutor Ameryka coraz gęściej zarastają drzewa i zupełnie nie można go odróżnić od prawdziwego lasu”. Uratować Amerykę może miłość, harmonijne połączenie duchowych i cielesnych pierwiastków miłości, narodziny dzieci, radość świadomości i przeżywania pięknego uczucia, które w każdym wieku pomaga i inspiruje. Widać wyraźnie, że miłość zmienia czy może zmienić życie bohaterów powieści, że ich inspiruje. Jednocześnie niespełniona miłość pozbawia sensu życia niektórych z nich. Miłość w świecie stworzonym przez przenikliwą pisarkę jest wszechogarniająca i wielopłaszczyznowa.

Czytelnik powieści może oddać się refleksji nad tym, że miłość nie może być ograniczona tylko do miłości do Boga, ma być też miłością do swego bliźniego, do człowieka. Miłość cielesna i miłość duchowa w powieści dopełniają się wzajemnie, brak równowagi między nimi prowadzi do tego, że człowiek nie może być szczęśliwy. Dobrze to widać na przykładzie takich bohaterów utworu jak Lewko i Kica. Przebywają oni na dwóch przeciwnych biegunach miłości. Lewko, którego mieszkańcy chutoru nazywają „chwilozofem” i „prorokiem” stara się żyć tylko w miłości do Boga i unikać ludzi. Później jednak dzięki Marii odkrywa prawdziwą radość łączenia dwóch dusz i ciał. Kobieta ta dopełniła harmonię jego ziemskiego istnienia. Kica natomiast nie przemyślała i nie zmieniła swojego życia, nie otworzyła swojego serca, dla tego, kto naprawdę ją kochał i wybrała drogę grzechu.

Czytając o przeżyciach amerykanów, rozumiemy, jak ważnym jest nie przechodzić obok tych, którzy kochają nas sercem. Dlatego pouczająca i wzruszająca jest historia miłości Katriny i Iwana oraz Kyłyny i Iwana.

Prababcia Lastiwka, tak pięknie nazwana przez autorkę, to postać pełna sprzeczności: z jednej strony przeklina wszystko i wszystkich na świecie, a z drugiej – jest bardzo dobra i tak bardzo kocha swoją prawnuczkę Chrystię, że zabrania wszystkim nazywać się babcią, każe mówić – prababcia. Mała Chrystia też bezgranicznie kochała swoją prababcię, a kiedy Lastiwka zmarła, dziewczynka „wspominała, jak prababcia potrafiła żartować i jak ją kochała. Jakby prababcia Lastiwka wiedziała, co myśli o niej jej kochana prawnuczka, to na pewno byłoby jej przykro, że umarła z samotności pewnego jesiennego dnia, bo jak się okazuje wcale nie była taka samotna.

Ciotka Agna i jej mąż Kosar, Taras, Kica i stara Kicycha, Kyłyna i Iwan-archeolog, Katrina i Iwan, romska rodzina Rybina i Bajołki, Rosjanie wuj Iwan i „cicha i dobra” babcia Tonia, Żyd Michael, żona Michaela Dina, prababcia Lastiwka – wszyscy oni na swój sposób szukają w życiu szczęścia, wszyscy cierpią przez swoje zmartwienia i choroby, wszyscy niosą swój krzyż, ale wszyscy oni wiedzą, że w tym małym chutorze wszystkich łączą dobre przyjacielskie stosunki, gotowi są pomagać sobie nawzajem, wspierać, jednoczyć się w ratowaniu siebie nawzajem, tak jak to miało miejsce podczas wspólnej modlitwy nad grobem. Przybysze ze świata zewnętrznego przynoszą im albo radość i harmonię (Chrystia, Maria), albo zamęt i zniszczenie (Stefan, Lala). Ale amerykanie mogą sami wiele zmienić w swoim życiu, wystarczy tylko, aby zajrzeli w swoje serca. Nie bez powodu mnich Doćko mówi Kici: „Twój ból jest w twoim sercu. Bóg może skruszyć nawet kamienie, ale nie może zmiękczyć twardego serca. To już twoje zadanie.”

Powieść Chrysti Wenhryniuk zachęca czytelnika do przemyśleń nad sensem miłości i harmonii, o tym, co się dzieje, gdy są one nieobecne w życiu człowieka. Czytając ten utwór, po raz kolejny uświadamiamy sobie, że nie możliwym jest kochać Boga i nie kochać ludzi i na odwrót. Nie bez powodu w powieści pojawiają się postaci, które przypominają o współistnieniu boskiego i ludzkiego w jednej osobie (Maria, Chrystia, Doćko).

Niezwykle wzruszający jest wizerunek Tarasa, który według wszystkich mieszkańców chutoru jest szalony. Naprawdę Taras jako delikatny i przenikliwy  człowiek, stara się zrozumieć, na czym polega sens życia, czeka na znak, który pomógłby mu poznać prawdę. Taras jest bardzo mądrym człowiekiem, być może dlatego jego rodzice nie narzekają, że mają chorego syna – jest uważny, szczery, dobry i nadzwyczaj wrażliwy. Oprócz tego, czytając jeden z dialogów Nasti i Tarasa, nie można nie zastanawiać się nad tym, co ludzie nazywają szaleństwem, nad adekwatnością wszelkich określeń, jakich ludzie używają w stosunku do swoich bliskich (to pokazuje autorka i w przypadku kłótliwej, ale dobrej i drogiej wszystkim mieszkańcom chutoru prababci Lastiwki; odludka Lewka i innych). Więc kiedy Taras pyta Nastię, co to znaczy, że jest szalony, chory, Nastia odpowiada mu: „Widzisz wszystko inaczej niż inni”. Jednak okazuje się, że widzi drzewo tak samo, jak widzi je Nastia. Ale Nastię traktuje nie tak, jak innych: „Nastio, czy jestem szalony przez to, że wszyscy mówią, że jesteś straszna, a dla mnie jesteś najpiękniejsza na całym świecie! Może dlatego jestem szalony?”.

Mieszkańcy w powieści „Chutor Ameryka”, jak wszyscy ludzie czekają na znak od Boga, starając się zrozumieć, jaki plan miał wobec nich Bóg. Jedni od razu wybierają drogę, która pozwala im żyć w harmonii ze sobą, a ludźmi i z Bogiem. Inni – nie wiedzą, co uczyni ich szczęśliwymi, błądzą, cierpią, czasem mogą zmienić coś w swoim życiu, czasem przychodzi im pogodzić się z własnym losem, albo uciekać od nieznośnego i okrutnego życia. Szczęśliwy ten, kto będzie potrafił nie minąć tego, kto kocha go sercem, albo nie okazać kochającej go osobie obojętności. Czytelnik utworu Chrysti Wenhruniuk będzie miał się nad czym zastanawiać. Zgadzam się z Lubko Dereszem, który w przedmowie do powieści zauważył, że książka powinna zmienić tego, kto ją czyta. Taką właśnie książką jest „Chutor Ameryka”, a jej autorka niesie promień wiary, nadziei i miłości swoim czytelnikom.


[Tłumaczenie: Iwona Boruszkowska]

Do góry
Drukuj
Mail