Historia jednego przypadku w błyskach
Piszę o Cyganach, cygańskich obyczajach i cygańskim świecie. Piszę o osiemdziesięciu latach współistnienia – Polaków i Cyganów. Piszę o silnej kobiecie. Bo taką Papusza była. Wbrew wszystkiemu, co ją spotkało w życiu: bezdzietność, wykluczenie, „przeklęta nadwrażliwość”.
Ta książka ma kilka bohaterek, a są nimi między innymi cygańska poetka Papusza, autorka reportażu Angelika Kuźniak, poezja, przeszłość, wrażliwość, choroba, inność…
Młoda polska reportażystka podobną jak w Papuszy metodę zastosowała już w pierwszej książce – reportażach o niemieckiej aktorce Marlenie Dietrich. Lepi swoje bohaterki ze skrawków, które udało się jej odnaleźć – z fragmentów pamiętników, listów, dokumentów (które praktycznie nie istnieją), nagrań, zapisów wywiadów, mglistych wspomnień, mchu i mgły – czy jak sama pisze: ze zdarzeń prawdopodobnych, prawdziwych i znaków zapytania. Obrana przez autorkę strategia pozwala stworzyć opowieść niezwykle przejmującą, sugestywną i nadzwyczaj wciągającą – momentami wydaje się, że słyszymy krzątającą się po kuchni Papuszę i jej załamujący się głos, gdy mówi o ukochanym synu, którego nie widziała już kilka lat.
przychodzę, żebyście czarnej nocy nie czynili w biały dzień. Papusza – inna niż wszystkie
Papusza była inna. Urodziła się nie wiadomo kiedy i nie wiadomo dokładnie gdzie – a przyzwyczajeni jesteśmy do tego, aby biografie zaczynać od dat i miejsc urodzenia. Z Papuszą to nie takie łatwe i jak się okazuje mało istotne: czas w tej opowieści to czas cygański i trudno mu ufać. Bo jakie ma znaczenie, czy ktoś urodził się w miesiącu kwitnących jabłoni czy w miesiącu kopania kartofli, w 1910, 1909 czy 1908, niedaleko Płońska, Lublina czy Sitańca? Jakie to ma znaczenie, skoro o lata pytać nie warto? Ale lata te wypełnione były Historią. Niemal cały XX wiek wyraźnie zaznaczył się w życiu Papuszy – być może urodziła się w lesie pod gwiazdami, akurat tam, gdzie zatrzymał się tabor, przeżyła II wojnę światową i zagładę Romów, ukrywała się z taborem na Wołyniu i widziała, jak śmierć chodzi po ziemi, wędrowała w szczelnych granicach Polsce Ludowej i próbowała uniknąć przymusowego osiedlenia, wiernie stała przy boku męża w trudnym małżeństwie, widziała, jak Cyganie rąbią swoje piękne malowane wozy na opał, doświadczyła ostracyzmu i zapomnienia w gronie najbliższych, nieufności i braku szacunku od Polaków.
Papusza czyli niezwykła: Cyganka
Papusza była inna niż wszystkie. Piękniejsza i bardziej urodziwa od innych Cyganek, piśmienna, co było w taborze niezwykłą rzadkością, obdarzona dużym sprytem i zaradnością od najmłodszych lat, a do tego nadwrażliwa, nosząca brzemię przeklętej wrażliwości. Kiedy się urodziła, poproszona o wróżbę Cyganka zapowiedziała, że albo będzie z niej wielka dama, albo wielki wstyd. Ponieważ była piękniejsza od innych dziewcząt wołano na nią lalka, czyli po cygańsku „papusza” i zakochiwało się w niej wielu – pierwszy mąż ją odprawił, porzucił, brat ojca porwał i zapłacił, by została jego żoną. I tak zostało – Bronisława Wajs została Papuszą. Lidia Ostałowska wydała zbiór reportaży Cygan to Cygan, których tytuł idealnie pasuje do poniższego odautorskiego komentarza Kuźniak: O Papuszy piszę jako o Cygance. Nie piszę tak z braku szacunku, ale dlatego że sama Papusza chciała, by tak się do niej zwracano. Znam nagranie, na którym zanosi się od śmiechu, słysząc słowo „Rom”.
Życie Papuszy ukazane zostało na niezwykle przygnębiającym tle - zmierzchu wędrownych polskich Cyganów, których władze komunistyczne chciały przymusowo osiedlić. Podejmowane przez partię próby asymilacji i wykorzystania Cyganów w procesie „produktywizacji” oznaczały zagładę wielowiekowej tradycji, były zamachem na wolność. Ale przecież w nowym wspaniałym socjalistycznym społeczeństwie miejsca na wolność nie przewidziano.
nie pisz wierszy, bo będziesz nieszczęśliwa: poetka
Papusza była inna niż wszystkie. Pozostałe dziewczynki w taborze nie marzyły o tym, aby czytać książki. Papusza tak – czarne litery drukowane w książkach pociągały ją do tego stopnia, że za naukę liter płaciła żydowskiej sklepikarce kradzionymi kurami. Było to wbrew jej pochodzeniu, płci i roli w taborze, ale było silniejsze od wielu wieków tradycji. Była, jedną z nielicznych romskich kobiet, która potrafiła czytać i pisać i pisała, a raczej układała wierszyki z głowy. Do ich zapisywania namówił ją Jerzy Ficowski, który też tłumaczył z romskiego jej wiersze i je publikował. To właściwie on odkrył w Papuszy poetkę i odkrył ją dla świata gadziów. Ona sama długo upierała się, że nie wie, co to ta poezja, że nie jest żadną poetką.
W 1956 roku Ficowskiemu udaje się przy pomocy Juliana Tuwima wydać Papušakre Gila, czyli Pieśni Papuszy. Znajduje się tam jej poetyckie memento:
O fragmencie tym Julian Przyboś napisał: Wyznam rzecz może śmieszną: myśl w tej piosence zawarta wydała mi się głębsza i szlachetniejsza niż dumny testament horacjański.
Kiedy Bronisława Wajs zaczęła korespondować z ludźmi spoza taboru inni Cyganie patrzyli na nią podejrzliwie, sytuację pogorszył opublikowany w 1950 roku w „Problemach” wywiad Tuwima z Ficowskim (czy raczej Ficowskiego z Ficowskim – bo Tuwim na kulturze Romów się nie znał) – w wywiadzie tym zapowiedziano książkę o Cyganach. Konsekwencje były dość dramatyczne: opis obyczajów, wspomnienie kodeksu cygańskiego uznane zostały za zdradę. Papusza nie została uznana za skalaną, ale z pewnością straciła poczucie bezpieczeństwa i swoje miejsce we wspólnocie, została odtrącona. W 1956 roku wiersze przestały być już wierszami, a stały się przyczyną jej nieszczęścia.
Wyklęta przez Cyganów, czuła, że nie może wybrać między poezją a Cyganami:
Z taboru byłam, teraz znikąd jestem. Dyźko mówił: „Nie pisz wierszy, bo będziesz nieszczęśliwa”. A ja pisała jak ta głupia i stało się teraz, że nigdzie nie należę. Cygany stronią ode mnie, odgrodzili się i milczą. Za książkę pana Ficowskiego nienawiść na mnie rzucili.
Przyjmowała jednak swój los z niezwykłą pokorą:
Trudno, mój Braciszku drogi - pisała do Ficowskiego, mam tylko jedną skórę, jak Cyganie ją zerwą, to druga narośnie, piękniejsza i szlachetniejsza, bielsza.
Środowisko polskich pisarzy przyjęło ją do swojego grona, wręczając legitymację Związku Pisarzy Polskich. Papusza nie rozumiała zainteresowania swoją poezją i dziwiła się, że ktoś do niej przyjeżdża, aby o pisaniu porozmawiać. Uważała też, że żadne miano poetki do niej nie pasuje, ponieważ jest tylko prostą, niewykształconą kobietą.
Łatwo byłoby fenomen Papuszy – romskiej poetki zbanalizować, uwięzić w sztywnych ramach mitu poetki przeklętej, ulec czarowi egzotyki i artystowskiemu hasłu poezji mimo wszystko. Na szczęście nie ma na kartach reportażu Angeliki Kuźniak ani chłodnego racjonalizmu, ani taniego romantyzmu.
chciałabym być szczęśliwa, ale już nie pora i czas: matka
Papusza była inna niż wszystkie matki-cyganki. Nie miała gromadki biegających, osmalonych dzieci. Dzieci mieć nie mogła - podobno las je pożerał. Zaraz po wojnie wraz ze swoim starszym o ponad dwadzieścia lat mężem przygarnęli chłopca, którego porzuciła Polka mająca romans z Romem. Papusza nazwała chłopca Tarzanem, ponieważ uwielbiała Księgę dżungli. Kochała go niezmiernie, do końca marząc, by był przy niej. Na spotkaniu poetyckim z okazji otrzymania nagrody Ministerstwa Kultury i Sztuki w 1978 roku, powiedziała, że ma dwa życzenia: Żeby ludzie Cyganów szanowali. To naród dobry wesoły, bez karabinów i bez złości. I żeby wrócił ukochany syn. Podczas nawrotów choroby psychicznej, mieszkając w Gorzowie Wielkopolskim samotnie po śmierci męża, pakowała się i codziennie wyruszała na poszukiwania syna. Tarzan nie wrócił nawet na jej pogrzeb w sobotę 14 lutego 1987 roku.
życie równoległe: pacjentka
Bronisława Wajs była też inna z powodu choroby psychicznej, która sama w sobie nosi znamiona stygmatyzacji i wyklucza naznaczone nią jednostki ze społeczeństwa. Życie Papuszy nosi znamiona schizofrenicznego rozdwojenia – z jednej strony podziwiana i zachęcana do twórczości, z drugiej – cierpiąca z powodu tworzenia poezji – tak, jakby role cygańskiej kobiety, żony, matki i poetki były nie do pogodzenia. Młoda Papusza prócz rozdartej duszy, miała także rozdarte serce – była wierną żoną starszego Dyźka, ale kochała naprawdę innego. Żyła poezją, wszędzie ją widziała, układała wiersze, była dobra dla innych, w zamian spotykało ją zło – zazdrosna kobieta z brzytwą (oszpeciła jej piękną twarz), obelgi, oszczerstwa, osamotnienie. Dzięki popularyzacji jej tekstów przez Ficowskiego była znana i zapraszana przez władze jako reprezentantka Romów, ale żyła w nędzy ze starszym, schorowanym mężem i chorowitym synem, nie umiała poradzić sobie z biurokracją i nikt nie przyszedł z pomocą. Papusza wyklęta popadła w chorobę psychiczną. Była to cena za łamanie tabu? Jak miała żyć, skoro jednocześnie była dumna z pisania wierszy i wstydziła się tego, była podziwiana i potępiana. Życie Papuszy było opresyjnym życiem odmieńca – naznaczone tragicznym konfliktem między wewnętrznymi potrzebami, a narzuconymi z zewnątrz odwiecznymi zasadami współżycia we wspólnocie. Wolność miała we krwi, ale wolność tę jej systematycznie ograniczano i odbierano – nie mogła być z tym, którego kochała, w czasie wojny musiała się ukrywać w lasach i na bagnach, w PRL-u poznała całą Polskę, z taborem wędrowała wzdłuż i wszerz, ale Polska chciała mieć romskie tabory pod kontrolą, niczym nie zawiniła, ale została odtrącona przez swoich. Do Jerzego Ficowskiego pisała: Powiem to, co myślę, że nie powinnam pisać, ale skończyć raz na zawsze. Ale proszę wierzyć, że w sercu pisze się więcej niż wiersz czy list. W trakcie nawrotu choroby spaliła swoje wiersze i listy. Kilkakrotnie przebywała w szpitalach psychiatrycznych – w Zakopanem, w Lubińcu, w Świeciu. W karcie jej choroby znajduje się rozpoznanie histerii. Diagnozowano u niej też psychozę inwolucyjną, zaburzenia psychotyczne. Papusza mówiła o swojej chorobie: mówią, że ja chora. Ja nie chora, ja bardzo zła na całe moje życie. Mówią, że jestem wariatka, a ja spaliła moje wierszy i listy pana Tuwima, bo byłam zła. Zła z bezsilności. Zawsze z bezsilności chcę tu wszystko niszczyć.
Ficowski/Tuwim/Stachura
Można powiedzieć, że gdyby nie dwóch cyganofilów, nie wiadomo, jak losy Papuszy by się potoczyły, być może nigdy nie poznalibyśmy jej jako poetki, być może nie zaznałaby wykluczenia. Gdyby w 1949 Ficowski uciekając przed bezpieką nie ukrył się w cygańskim taborze, w 1953 roku Papusza nie musiałaby go błagać, aby spalił książkę Cyganie polscy, w której znajdowały się jej wiersze. Po opublikowaniu książki Cyganie zareagowali: Całym furgonem Cyganie ruszyli do Warszawy. W siedzibie Związku Literatów Polskich przy Krakowskim Przedmieściu zażądali wydania wszystkich egzemplarzy książki. Rzucili wór pieniędzy na stół. Zapłacą. I spalą to „przeklęte pisanie”. Po publikacji wierszy Papuszy inni Cyganie zareagowali brutalnie – straszyli ją, wykluczyli ze swojej społeczności, stała się przeklęta, ale nigdy nie była magerdo, czyli skalana. Wszystko z powodu opublikowania wierszy, bo uważali, że zdradziła ich tajemnice. Przez to jej życie przepełniało jeszcze większe cierpienie. Ficowski napisał w Demonach cudzego strachu: przyszło Ci zapłacić, aby spełniło się twoje dawne marzenie o pozostawieniu czegoś trwałego i pięknego w świecie. Odczuwał też ciężar odpowiedzialności za krzywdę Papuszy.
Twórczość Bronisławy Wajs cieszyła się uznaniem w gronie polskich twórców – była potępiona i wykluczona wśród Romów, ale doceniona przez Tuwima, Stachurę czy polskich czytelników, którzy licznie przybywali na organizowane z nią spotkania. Dla Tuwima na przykład Papusza była bijącym źródłem poezji – tak nazwał ją w jednym z listów.
moja piosenka to jest cicha łza - gili romani, które zabijają
Poezja Papuszy, która w równej mierze jest bohaterką książki jest to poezja naiwna, poezja sięgająca do źródeł mądrości ludowej, przejęta od wiatru, otrzymana od gwiazd, przepełniona szumem lasu, dymem unoszącym się nad ogniskiem, tajemnicą, pilnie strzeżonymi zaklęciami. Najprawdziwszy folklor cygański – bez jarmarcznych świecidełek, do jakiego zwykły śmiertelnik nie miał dostępu. Sama Papusza wszędzie słyszała poezję: jak śpiewają koła, kiedy jedziemy, i jak deszcz stuka w budę, kiedy nie śpię. To jest moja muzyka i czasem same słowa się mi układają do niej... Czasem, jak lepiej jechać czemuś tam po cichu, to się osie smaruje. Nie mieliśmy czym, to się grzybami smarowało, tymi maślaczkami, i już koło się kręciło jak oniemiałe. W tym krótkim fragmencie widać wrażliwość Bronisławy Wajs i jej poetycki odbiór świata. Papusza cały czas upierała się, że nie jest żadną poetką, co najwyżej pieśniarką: Piosenki. Wierszy są inny. Trzeba rym składać, a piosenka to prosta. Piosenka to niżej. A wiersz wysoko, trzeba kształconych ludzi. Musi być uniwersytet, a ja nie mam ani jednej klasy kończonej. Nie mogę być wierszopisarka. Ze serca? A, ze serca to tak. To pan Ficowski zrobił mnie wierszopisarką.
tragiczna historia inności – Papusza Cyganka, poetka, chora psychicznie
Autorka traktuje Papuszę z ogromną delikatnością (choć nie jest ograniczona przez coraz powszechniejszą political correctness) – pochyla się nad jej dziennikiem i nie ingeruje w składnię, gramatykę ani fleksję – nie czyści błędów językowych, chce, abyśmy poznali najprawdziwszą romską poetkę. Brak tu upiornej stylizacji, przerysowania, którym często ulegają autorzy piszący na „egzotyczne” tematy. Całości dopełniają korespondujące z tekstem czarno-białe fotografie – przepiękne, pełne taborowej radości zdjęcia z lat 20. i późniejsze: Papusza zamyślona, Papusza opowiadająca, Papusza siedząca, Papusza z pięknie rzeźbioną harfą, Papusza idąca w nieznane, Papusza z synem, Papusza sama. Cennym dodatkiem są wiersze Bronisławy Wajs – jeżeli do tej pory nie spotkaliśmy się z jej twórczością, mamy okazję poznać przyczynę jej nieszczęść i radości. Wszystkie te elementy posiadają niezwykły ładunek emocjonalny, tworząc liryczną całość. W takim podejściu widzę wielką wartość tej książki. Chapeau bas za subtelność i wytrwałość.
Angelika Kuźniak nigdy nie spotkała Papuszy, nigdy nie poznała jej osobiście. Pisze: nie zdążyłam z nią porozmawiać. Miałam trzynaście lat, gdy umarła. Możemy Papuszę poznać, ponieważ Angelika Kuźniak przywraca jej głos i pamięć – na tych 199 stronach wydrukowanych na osiemdziesięciogramowym papierze Alto.
Niesamowite spotkanie z Innym.
_
Angelika Kuźniak, Papusza, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013, s. 199.