Bogusław Kierc - poeta i dramaturg, aktor, reżyser, edytor twórczości Rafała Wojaczka – stawia przed czytelnikiem niezwykle osobistą, można by rzec konfesyjną książkę. Już sam tytuł jest przejawem pewnej kokieterii – „bazgroły” to raczej określenie nacechowane negatywną semantyką. Bazgrać, czyli pisać niewyraźnie, nieczytelnie, byle jak, prowadzić pismo własnym, charakterystycznym tylko dla siebie duktem. To brzmi jak ostrzeżenie i straszak dla potencjalnego czytelnika, który z reguły w książkach szuka łatwej i przyjemnej lektury, obfitującej w wartką akcję i tzw. momenty. Z drugiej strony, takie określenie zawarte w tytule intryguje i jest jak wyzwanie – umieć odczytać i zrozumieć cudze „bazgroły”, potrafić wgryźć się w ich sens, to jakby odszyfrować zapis myśli ich autora, poznać jego osobiste notatki. Skusiłem się…
Bazgroły…, formalnie rzecz ujmując, są esejem - świadczą o tym wyraźne zarysowane cechy gatunkowe. Narratora możemy bez wątpliwości utożsamiać z autorem, ułatwiają to zarówno liczne wątki autobiograficzne oraz autorska poezja – w książce zostało zawartych prawie pięćdziesiąt wierszy Kierca. Dyskurs ma charakter skrajnie subiektywny, czytelna jest także warstwa dialogiczna - całość jest czymś w rodzaju intymnej rozmowy z czytelnikiem-przyjacielem, albo rozmowy z samym sobą w obecności czytelnika; rozważaniem prowadzonym w konwencji wyznania. Taki ton wypowiedzi wzmacnia i podkreśla również motto, zaczerpnięte z listu Fryderyka Chopina do Tytusa Wojciechowskiego, przyjaciela i powiernika: …ja wiem, że Cię kocham, chciałbym, żebyś Ty mnie także ciągle i coraz więcej kochał, i dlatego bazgrzę tyle . Tok narracji opiera się na swobodnych skojarzeniach, które pozornie mogą sprawiać wrażenie dosyć chaotycznej opowieści. W gruncie rzeczy mamy do czynienia artystyczną, swobodną i nieszablonową kompozycją tekstu, którego wszystkie elementy składają się w spójną całość: refleksji na temat świadomości istnienia. Książka ma kształt palimpsestu, wypowiedzi wieloznacznej i wielowarstwowej, pozbawionej wyraźnej pointy.
To człowiek jest tym tytułowym „modelem latającym”, zdolnym do wznoszenia się ponad dosłowność, ponad biologię, ponad racjonalizm, ponad ograniczenia jakie są jego udziałem. Unoszenie się, wzlot, ekstaza – tymi określeniami Kierc buduje atmosferę swojej książki:
Bazgroły… to książka niezwykle esencjonalna, skondensowane zostały w niej kluczowe dla pisarza zagadnienia dotyczące bytu, stale uświadamianego sobie. Wiele tam odniesień autobiograficznych, zarówno dotyczących dzieciństwa jak i pracy zawodowej; wiele refleksów przeczytanych książek, obejrzanych obrazów, zrealizowanych przedstawień, wysłuchanej muzyki. Kierc wymaga od czytelnika uwagi i kontemplacyjnego nastawienia, oczekuje od niego trudu w eksploracji mapy własnej tożsamości. Patrząc na swoje życie z perspektywy starego (jak sam podkreśla) człowieka dostrzega w nim jakiś uniwersalny porządek rzeczy, wszystko ma głębokie uzasadnienie: Bóg, poezja, teatr, sztuka… Właśnie do sztuki wytrwałej kontemplacji życia stara się nas przekonać swoimi „bazgrołami” Bogusław Kierc.