WYDAWCA: STOWARZYSZENIE WILLA DECJUSZA & INSTYTUT KULTURY WILLA DECJUSZA
AAA
PL DE UA
Pokolenie wolności (rynku)

Powieściowy debiut Wojciecha Engelkinga przemawia głosem pokolenia polskich milenistów, którzy mieli szczęście urodzić się w wolnej Polsce i zarazem nieszczęście trafić w sam środek machiny bezwzględnych procesów wolnorynkowych. Kreowana w powieści warszawska rzeczywistość słoików, lemingów, hipsterów i korpoludków została przez Engielkinga sprowadzona do dotkliwego absurdu, a szczęście, którego się w niej pożąda stało się bezbronnym i pozbawionym znaczenia przedmiotem ubijanych interesów.

(niepotrzebne skreślić) to opowieść o Weronice i Wiktorze. Bohaterka jest córką „pani ściery” – sprzątaczki z wyższym wykształceniem artystycznym, od której właściwie „nie otrzymała nic oprócz miłości”. Wyszydzana przez zamożniejszych rówieśników pewnego razu postanawia przekonać się, czym jest prawdziwe życie, więc zaciąga kredyt w parabanku. Wiktor to syn dobrze usytuowanego małżeństwa; ukończył prawo – jego jurydyczna kariera rozpoczęta w McDonalds’ie będzie kontynuowana (dzięki wsparciu rodziców) w windykacji. Za sprawą fajnych ciuchów i obfitego kieszonkowego Wiktor wpada w oko Beacie, jednak ich zauroczenie trwa krótko, dziewczyna zapada w śpiączkę. Weronika, jako jedyna, odpowiada na ogłoszenie, dotyczące poszukiwanej przez Wiktora, opiekunki. Wkrótce okazuje się, że Wiktor zaczyna prowadzić sprawę windykacji kredytu Weroniki. Chociaż z początku losy Weroniki i Wiktora wydają się mieć zupełnie inny bieg, w miarę rozwoju wydarzeń coraz bardziej się zacieśniają. W końcu Weronika odkrywa, że sam Wiktor zaciągnął kredyt na leczenie Beaty.

Engelking relacjonuje losy swoich bohaterów z perspektywy drugiej dekady XX wieku, kiedy jeszcze nie funkcjonował portal Fabuła – platforma inwigilacyjna, podpatrująca życie za pomocą kamer tabletów i smartfonów. Choć czytelnik nie dostrzega nic prócz warszawskiego syfu i patologii, szybko orientuje się, że autor używa fabuły powieści na takich zasadach, jak działa platforma.

Losy bohaterów (niepotrzebne skreślić) konstytuują się w oczach innych. Człowieczeństwo zdaje się być rozważanie jedynie w kategoriach rachunku ekonomicznego. Nikt już nie pamięta cnót, nikogo nie stać na emocje, priorytetem jest przyjemność, a inwestycje w uczucia zarezerwowane są jedynie dla zamożnych. W końcu dobro jest co najwyżej rynkowe, zaś wartość ewentualnie pieniężna. Poświęcenie? Nie godzi się być bezinteresownym w dobie relacji rynkowych, chodzi wyłącznie o „hajs”. Gdy nawet kogoś stać na ludzki odruch, przerażony okazaną słabością szybko usprawiedliwia się chęcią zysku. Prezentowany w powieści wyraźnie klasowy przekrój społeczny,osadzony w warunkach „demokratycznego i liberalnego kraju o gospodarce opartej na wolnej konkurencji”, tworzy niezwykle odrażającą strukturę, którą autor zresztą deprecjonuje.

Autor często stara się wyjść poza słowo – z tradycyjnej fabuły wprowadza nas do Fabuły. Ponadto (niepotrzebne skreślić) stanowi przykład synergii literatury i „dobrodziejstw” Internetu: YouTube’a czy Facebook’a – wszystkiego, co zdążyło zawładnąć umysłami przedstawicieli młodego pokolenia. Dzięki dojrzałemu stylowi pisarskiemu, autor trafia w sedno aktualnych preferencji współczesnych czytelników literatury i zarazem użytkowników social media.

Engelking w jednym z udzielonych wywiadów, w którym miał promować swoją książkę, powołał się na słowa Michaela Henekego: „Życzę państwu bardzo nieprzyjemnego wieczoru”. Autor niewątpliwie osiągnął swój cel. Powieść (niepotrzebne skreślić) należy do lektur nieprzyjemnych, między innymi dlatego że Engelking używa swojej fabuły jak megafonu nagłaśniającego słowa jednej z bohaterek powieści: „Jak będziemy tak głośno mówić, jak jest naprawdę, nigdy nie będzie przyjemnie”. 

 

Wojciech Engelking, „(niepotrzebne skreślić)”, Świat Książki, Warszawa 2014. 

Do góry
Drukuj
Mail