WYDAWCA: STOWARZYSZENIE WILLA DECJUSZA & INSTYTUT KULTURY WILLA DECJUSZA
AAA
PL DE UA
Rozmowa Żadana i Korobczuka nie tylko o turnieju




W dniach od 9 do 16 maja miał miejsce międzynarodowy turniej reprezentacji pisarzy w piłce nożnej. Wzięły w nim udział zespoły z Niemiec, Polski i Ukrainy. Niestety, ukraińscy pisarze zajęli w nim, mimo że zaszczytne, to jedynie trzecie miejsce. O wpływie natchnienia na drybling w twórczości i na boisku, o działaniu czynników zewnętrznych na język literacki  i futbol, a także o Ukrainie, jak o gospodarzu Euro 2012 – w wywiadzie lewego pomocnika Pawło Korobczuka  z bramkarzem i kapitanem drużyny Serhijem Żadanem.


Pawło Korobczuk: Serhiju, graliśmy wspólnie w jednej drużynie – w reprezentacji ukraińskich pisarzy. Do zalet ukraińskiej drużyny zaliczyłbym: brawurę, serce do gry i całkiem niezłą technikę. Do zauważalnych wad zespołu: brak celnych podań i niezgranie, brak pewności w grze, która – to trzeba przyznać, wraz z kolejnymi meczami malała. Ale z całą pewnością oczami bramkarza można zobaczyć więcej, niż oczami piłkarza z boiska. Czego zabrakło Ukraińcom do zwycięstwa?

Serhij Żadan:
Przyznajmy, że brawurę można traktować zarówno jako zjawisko pozytywne, jak i negatywne.. Wyobrażasz sobie, że największą zaletą gry Zidane’a byłaby właśnie brawura? Do historii futbolu przeszedłby on jako „brawurowy Zidane”. Brawura jest dobra, ale w piłce nożnej, nawet amatorskiej, w którą gramy my, niezbędna jest dyscyplina i chociaż minimalne przygotowanie. Wydaje mi się, że właśnie tego ostatniego zabrakło nam do zwycięstwa. Człowiek, który był  nam potrzebny to trener. Być może warto znaleźć wśród rodzimych pisarzy kogoś, kto objąłby niewdzięczną posadę trenera. Oczywistym jest, że powinna to być osoba poważna i ciesząca się autorytetem. Powiedzmy – Iwan Dracz. Albo Dmytro Pawłyczko. Byłbym wtedy pewien, że nasza wygrana nie jest hen, hen daleko.

P.K.: Jakie wymagania musi przed sobą stawiać piłkarz, a jakie pisarz? Na czym polega różnica w podejściu do tych dwóch zajęć?

S. Ż.:
Piłkarz jest jednym z drużyny, czyli częścią zespołu. Pisarz (jeśli nie jest on oczywiście członkiem związku) jest zupełnym indywidualistą. Na tym polega zasadnicza różnica. Trudno wyobrazić sobie zbiór sonetów, napisany przy współudziale jedenastu poetów. I tak samo trudno wyobrazić sobie zwycięstwo piłkarskie osiągnięte przez jednego tylko gracza. Piłka nożna, jak każda inna gra zespołowa kształtuje poczucie odpowiedzialności i solidarności. Dla nas - Ukraińców te pojęcia w ogóle są kluczowe. Być może dlatego piłka nożna jest w naszym kraju tak lubiana. I może dlatego gramy w nią tak niezdarnie.

P.K.: Piłka nożna, gdy się dłużej zastanowimy, trochę przypomina życie. A gdy pomyślimy nad tym jeszcze dłużej – literaturę. W czym charakter człowieka lepiej się odzwierciedla – w piłce nożnej czy w literaturze?

S. Ż.: 
Lepiej odzwierciedla się w życiu, szybciej – w piłce nożnej. W literaturze częściej widoczny jest brak charakteru. Piłka nożna, tak mi się wydaje, przypomina nie tyle życie w jego codziennym wymiarze, ile jego społeczną złożoność. Czyli wszyscy my, patrząc na każdego z nas z osobna, nie do końca przypominamy piłkarzy, ale w grupie, powiedzmy – w tramwaju czy na zebraniu, bardziej jesteśmy już podobni do graczy któregokolwiek drugoligowego klubu, skazanego na porażkę.

P.K.: Moje myślenie o piłce zmieniło się nieco po turnieju z Niemcami i Polakami. Czy odczułeś pewne zmiany po meczach?

S.Ż.:
Niezaprzeczalnie. Dotąd wydawało mi się, że całkiem nieźle  gramy w futbol. Po turnieju zrozumiałem, że nie gramy w ogóle.

P.K.: Czy wpływ na to miał rozmiar boiska i ilość zawodników (ponieważ wcześniej umawialiśmy się z przeciwnikami, że będziemy grać 8 na 8, a nie 11 na 11, na mniejszym boisku)?

S.Ż.:
Tak, dokładnie tak. Piłka halowa różni się od piłki na boisku, tak samo jak rolnictwo na Ukrainie różni się od rolnictwa w Kanadzie. Skalą. Ale to była dla nas dobra szkoła.

P.K: Jak wiadomo, w piłce nożnej emocje często znajdują ujście w przekleństwach. Ty też w swojej twórczości nie przebierasz w słowach. Nie tak dawno postawiono ci zarzut, że poprzez niecenzuralną leksykę wywierasz zły wpływ na młodzież, która, 
zgodnie z programem nauczania Ministerstwa Edukacji zmuszona jest czytać twoje utwory w szkole. W odpowiedzi oświadczyłeś, że nie dążysz to tego, aby być w programie nauczania. Dlaczego nie widzisz tam swoich utworów?

S.Ż.:
Dlatego, że w takiej sytuacji musiałbym dobierać słowa, i tym samym iść na kompromis z własnym literackim sumieniem. A sumienie pisarza to rzecz na tyle subtelna, że gdy kilka razy pójdzie się z nią na kompromis, to dalej już inaczej się nie da. Mamy dostatecznie dużo ciekawych utworów klasyki literatury, żeby nie wprowadzać do programu nauczania twórców współczesnych.

P.K.: A czy gdybyś był piłkarzem, to chciałbyś dostać powołanie do reprezentacji narodowej w piłce nożnej? Na jakiej pozycji?

S.Ż.:
W ukraińskiej reprezentacji narodowej najlepiej być obrońcą – rzadko kiedy oskarża się ich o przepuszczone piłki i zmarnowane szanse. Najbardziej bezstresowa pozycja, biorąc pod uwagę styl gry naszej drużyny.

P.K.: A czy przeklinałbyś grając w reprezentacji?

S.Ż.:
Wydaje mi się, że tak. Kierując się etyką branżową.

P.K.: Podczas gdy pisarzom grającym w piłkę brakuje techniki i przygotowania fizycznego, czego brakuje piłkarzom grającym w reprezentacji narodowej Ukrainy?

S.Ż.:
Mi się w ogóle wydaje, że piłka nożna to sprawa skomplikowana mentalnie. Są narody, które potrafią grać w piłkę, i są też takie, które nie potrafią. Są średni gracze – niekiedy grają oni lepiej, niekiedy gorzej, ale nigdy nie przeskoczą pewnego pułapu (tylko nie przywołuj reprezentacji Grecji – jest to wyjątek, który tylko potwierdza regułę). Ukraińcy prawdopodobnie znajdują się gdzieś pośrodku. I nie ma możliwości, żeby to zmienić. To karma. Jesteśmy skazani na wygraną z Estonią i przegraną z Niemcami.

P.K.: A czego brakuje ukraińskim pisarzom, żeby trafiać na rynek międzynarodowy, żeby ich tłumaczono i wydawano za granicą?

S.Ż.:
Mamy zdecydowanie większe szanse, niż nasi piłkarze. Ponieważ akurat literatura mentalnie nie jest w żaden sposób zagmatwana. Wszystko przed nami, potrzeba tylko czasu.

P.K.: Jakie są perspektywy rozwoju piłki nożnej w środowisku pisarzy?

S.Ż.:
Wszystko zależy od umiejętnej polityki transferowej i przychylnego klimatu inwestycyjnego.
P.K.: Co sądzisz o grze naszych przeciwników podczas turnieju – reprezentacji Niemiec i Polski?

S.Ż.:
Niemcy przypominają swoją drużynę narodową – grają jak maszyny, które odłączyły się od centralnego układu sterowania, grają w sposób zdyscyplinowany, wyszkolony i z niezwykłą lekkością. Polacy bardziej przypominają naszą drużynę, czyli drużynę Błochina – stawiają na walkę i pojedynki. I na liczne zmiany. W każdym razie są to ciekawe drużyny, od których wiele można się nauczyć.

P.K.: W ukraińskiej literaturze obecne są kobiety, które także pisały o piłce nożnej. Na przykład Oksana Zabużko. Dlaczego w reprezentacji ukraińskich pisarzy nie ma kobiet? Wygląda to tak, że w literaturze są, a w piłce nożnej ich nie ma. Przecież, pierwszą rzeczą, która rozsławia Ukrainę za jej granicami, zaraz po piłce nożnej, jest płeć piękna. Przy czym rozsławia i w dobrym i w złym tego słowa znaczeniu.

S.Ż.:
Wydaje mi się, że pojawiłby się problem ze strojem dla kobiet – spróbuj wybrać getry, które by im się spodobały. Nie jestem postępowy, nie rozumiem kobiecej piłki.

P.K.: Już nie po raz pierwszy inicjujesz wydanie na Ukrainie i za granicami antologii, w której twórcy piszą o piłce nożnej. Co to za projekt?

S.Ż.:
Na rynek ukraiński wypuściliśmy w zeszłym roku antologię „Pisarze o futbolu”, w skład której weszły opowiadania jedenastu rodzimych autorów. W tym roku przygotowaliśmy z wydawcą książkę „Dryblując przez granicę. Polsko-ukraińskie Euro 2012” , w skład której weszły teksty czterech ukraińskich i czterech polskich autorów. Książka została wydana w Niemczech, Polsce i na Ukrainie.

P.K.: Czy planowane są jeszcze związane ze sportem wydania ukraińskich pisarzy?

S.Ż.:
To raczej wątpliwe. Wydaje mi się, że po Euro 2012 Ukraińcy jeszcze długo będą nerwowo reagować na same słowa „piłka nożna”.

P.K.: W swojej autobiograficznej książce Ołeksandr Skoceń, legendarny ukraiński piłkarz grający w latach 30. i 40., niejednokrotnie ubolewał, że sędziowie potępiali ukraińskie drużyny, które występowały w polskiej lidze, a do polskiej reprezentacji narodowej selekcjonerzy nie chcieli przyjmować etnicznych Ukraińców. Jaką radę możesz dać tym, którzy są gotowi rzucić w piłkarza np. bananem?

S.Ż.:
Radzę samemu wyjść na boisko i spróbować coś zdziałać. Jestem pewien, że zaczną w ciebie rzucać nie tylko bananami.

P.K.: Podczas zawodów, kiedy jechaliśmy z Polski na Ukrainę, byliśmy długo przetrzymywani na ukraińskim przejściu granicznym – domagano się łapówki w wysokości 10 euro od każdego z nas. Wkrótce potem, w jednej z lwowskich restauracji ochroniarze uporczywie domagali się od polskiej i niemieckiej drużyny, aby zdjęli okrycia wierzchnie. Można sobie wyobrazić, co w takim momencie czuli obcokrajowcy. Będąc na świeżo po tych krępujących wydarzeniach pisałeś, że jest ci wstyd za Ukrainę, nie tylko z powodu władzy, a z powodu niskiego poziomu społecznej odpowiedzialności – łapówki, brak kultury. Wstyd za Ukrainę – czy to nie jest podświadome pragnienie powiedzenia Europie – nie jedźcie tam, bojkotujcie Euro 2012? A w zasadzie, jak wyjść z takiej sytuacji, która powstała wokół zapowiedzi bojkotu?
S.Ż.: Zapowiedzi bojkotu podyktowane były nie mniej ważną koniunkturą polityczną. Nie zupełnie rozumiem, co stało na przeszkodzie politykom z Zachodu, by bojkotować prezydenta Janukowycza jeszcze w ubiegłym roku. Politycy grają w swoje gry, których reguł po prostu nie znamy. Za Ukrainę naprawdę bywa wstyd, ale to jeszcze nie powód, aby zamknąć się w obrębie granic państwowych i nikogo tutaj nie wpuszczać. Trzeba częściej otwierać drzwi wejściowe i wywietrzniki – chory organizm zawsze potrzebuje świeżego powietrza.

P.K.: Czy możesz, patrząc na historię literatury ukraińskiej, wymienić pisarzy, a dokładniej – 11 zawodników, których można by nazwać pierwowzorami prawdziwych graczy ze światowej czołówki? Np. Michel Platini, to swoisty Iwan Franko.

S.Ż.:
Nie, nie, Franko – to bardziej Ołeh Łużny. Taras Szewczenko to niepodważalnie Rykun. A Antonycz czy Świdziński bardziej przypomninają Platiniego. Chwylowyj to Zidane (cechy przywódcze, nieustępliwość, gotowość do walki, do tego – technika). Andruchowycz w takim razie – ktoś z Holendrów (powiedzmy, Robben, czy van Persie), Irwanec – Klose, a Poderwiański – Maradona. Jego brakowało.

[tłumaczenie: Zuzanna Sipior]
Do góry
Drukuj
Mail

Korobczuk Pawło [autor]

PAWŁO KOROBCZUK (1984, Ukraina) – poeta z Łucka. Jego utwory były drukowane w licznych ukraińskich czasopismach. Członek laboratorium artystycznego Deformacja. Zajmuje się muzyką elektroniczną, gra na perkusji w zespole rockowym. Mieszka w Kijowie. Zwycięzca na festiwalu slamu poetyckiego Zex.