Hier ist ein langsames Land. Alles geschieht zu seiner festen Zeit. Die Kirchenglocken läuten am Mittag um fünf vor zwölf und am Abend um fünf vor sechs fünf Minuten lang.
Я застала три дні війни. Два місяці до цього мене аж підкидало від тривоги. Я пакувалась і розпаковувалась, тричі саджаючи свого сина в машину зі словами, що “ми їдемо у відпустку”...
Війна завжди позбавляє ілюзій. Те, що видавалося таким потрібним і важкодосяжним, раптом стає цілковито непотрібним і навпаки – те, що здавалося буденним і набридлим, тепер видається найбажанішим.
Kiedy ciężko jest nam znaleźć słowa, mówią oni, czyli ci, którzy nas zabijają. Albo ci, którzy nam współczują, ale dodają, że „na wojnie nie ma niewinnych”. Albo ci, którzy mają dla nas kilka „użytecznych porad”.
Ostatnia niedziela. Bo jutro będzie futro. Wprowadzka w pobliże Kobierka. Osiedle: Kliny. Prawda, nienajlepszy toponim dla odwykowca, który klinował od dziewiątej rano alkosingle dnia poprzedniego. Kliny Borkowskie.