Kamyki w asfalcie pode mną zamazują się, gdy nadjeżdżam i jadę, po ulicy i chodniku, i czasem też po betonie pod ziemią, gdy schodzę w dół, dwa poziomy poniżej zera, jadę wtedy kilka stacji, jeżdżę w kółko w wagonie, aż znów wyjdę na światło dzienne i mżawkę, przy Berlin...